W dniu 23 maja br. podczas dwunastego posiedzenia Senatu RP odbyła się niezwykle emocjonująca dyskusja nad punktem pierwszym obrad: zmiana ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw. W trakcie dyskusji głos zabrał senator Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Pająk, który w mocnych stwierdzeniach odniósł się do omawianego problemu i kategorycznie wystąpił przeciwko proponowanym zmianom. Wystąpienie senatora Pająka spotkało się z niezwykle gorącym przyjęciem, nie zabrakło licznych oklasków i gratulacji.
Poniżej prezentujemy pełną treść wystąpienia senatora Andrzeja Pająka.
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie!
Jestem senatorem z kilkumiesięcznym stażem, ale ten krótki okres bytności zarówno w Sejmie – dwa miesiące – jak i w Senacie pokazał mi, że w polskim parlamencie dewiza plus ratio quam vis, czyli „więcej znaczy rozum niż siła”, nie ma żadnego zastosowania. Tutaj liczy się tylko siła, ona jest decydującym argumentem, nie ilość i jakość argumentów, nie one są siłą. Siła znaczy więcej niż argumenty i prawda.
Tak zwana reforma emerytalna jest prostym zabiegiem matematycznym mającym na celu skrócenie okresu poboru emerytury. Te działania są wielce nieetyczne i antyhumanistyczne i są motywowane głównie dłuższym życiem Polaków. Ale średnia długość życia Polaków i tak jest dużo niższa niż innych nacji w Europie. Znaczny odsetek naszych rodaków nie dożywa wieku emerytalnego, a bardzo dużo emerytów pobiera emeryturę od 1 roku do 3 lat. Coraz więcej ludzi choruje na choroby cywilizacyjne, takie jak nowotwory, depresja, cukrzyca, zawały serca. W 2010 r. wygaszono 8,4 miliarda zł na kontach osób zmarłych przed przejściem na emeryturę. Te pieniądze przepłynęły do budżetu, powodując zmniejszenie dopłat udzielonych do ZUS; składki emerytalne wzbogaciły budżet. Po wprowadzeniu tej „reformy emerytalnej” te oszczędności na pewno znacząco wzrosną. I o to chodzi w tej szumnie zapowiadanej reformie, którą z takim pośpiechem i arogancją się wprowadza. W Sejmie 26 kwietnia 2012 r. poseł, profesor, były minister, pan Dariusz Rosati w imieniu klubu PO tak mówił: „Dyskutujemy dziś nad jedną z najważniejszych, najdonioślejszych reform podejmowanych w okresie ostatniego dwudziestolecia. Reformą, która przesądzi o kierunku i miejscu rozwoju Polski na najbliższe kilkadziesiąt lat”. Jak więc zrozumieć to, że naród, społeczeństwo odrzuca tę zbawienną reformę, która ma mu – mniemam, że pan poseł Rosati to miał na myśli – zapewnić dostatni, spokojny byt i niebiańskie życie na emeryturze? Przecież 70–80% społeczeństwa tej reformy, której głównym elementem jest podniesienie wieku emerytalnego, nie chce i nie akceptuje.
Dalej wymieniony przeze mnie pan poseł Rosati mówił: „Jakie są cele projektu rządowego? Jak powiedziałem, pierwszym i podstawowym celem – i dobrze byłoby, żebyśmy starali się jednak ten cel zrozumieć i mieć jego świadomość – jest podniesienie poziomu przyszłych emerytur”. Dlaczego tego szlachetnego celu nie chce zrozumieć i nie chce mieć jego świadomości znamienita większość społeczeństwa i opozycja w parlamencie? Czyżby byli to ludzie tak nieświadomi, tak nierozumni i tak głupi?
Nie, społeczeństwo wie dobrze, opozycja również, że dzisiejsze trudności w finansowaniu emerytur są spowodowane względami gospodarczymi, zwijaniem się polskiego przemysłu bądź jego likwidacją, złodziejską prywatyzacją banków bądź innych zakładów strategicznych dla państwa, dla Polski, dużym bezrobociem i ogromną rzeszą emigrujących bądź wyjeżdżających za chlebem poza ojczysty kraj ludzi. Brakuje polityki prorodzinnej, a działania władz w tym obszarze są niemal antyspołeczne, antynarodowe. Są też nieuzasadnione przywileje emerytalne i płacowe wielu osób, duża jest liczba rencistów, z których wielu później pracuje, jest też korupcja niszcząca państwo i przynosząca ogromne straty. To są główne przyczyny problemu finansowania emerytur, a nie czas pracy. Bo Polacy są jednymi z najdłużej pracujących w Europie. Kto do tego doprowadził? Rządzący czy rządzeni? Władza czy społeczeństwo?
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Stoimy dzisiaj przed ogromnym, generalnym remontem państwa, które przypomina zdezelowany, zniszczony samochód. Potrzebna jest naprawa wszystkich podzespołów: silnika, skrzyni biegów, układu kierowniczego, hamulcowego, zawieszenia, układu zasilania, karoserii. A rząd rozpoczął naprawę państwa od naprawy sygnału klaksonu i używa go w całej rozciągłości, tymczasem samochód jak był w fatalnym stanie, tak jest nadal, nie rusza albo nie jedzie dobrze. Uważam, że klakson powinien być naprawiony na końcu, a jego sygnał powinien być bardziej stonowany i przyjemny dla ucha po zakończeniu całościowego remontu.
W pierwszej kolejności należy przygotować program demograficzny i politykę prorodzinną. Aktualnie Polska pod względem dzietności jest na 209. miejscu w rankingu wśród 222 krajów, a z dzietnością 1,3 dziecka na kobietę jest w tym rankingu na 13. miejscu od końca. Najwyższy już czas, by pracę kobiety matki uznać za najważniejszą. Przyszłość narodu i jego wielkość wyrasta na kolanach matek, a nie w urzędach administracyjnych.
Reforma finansów publicznych. Zadłużenie kraju wzrasta o blisko 100 milionów rocznie. Jeśli zredukujemy dług, to wtedy zajmiemy się polityką demograficzną – tak mówił senator sprawozdawca. Ale jeśli do 2100 r. długu nie zredukujemy – a według ONZ będzie nas wtedy 17 milionów – to czy wtedy zostanie wdrożona polityka prorodzinna? Pytam o to z przekąsem.
Bezrobocie to kolejny temat do pilnego zajęcia się. Mamy ponad 2 miliony bezrobotnych, 1,5 miliona pracujących poza granicami kraju. Ile środków dzięki nim wpływa do funduszu emerytalnego?
Służba zdrowia, edukacja, system emerytalny i wiele innych dziedzin też wymaga pilnej reformy.
Zwieńczeniem tej naprawy państwa mogłaby być ustawa o możliwości dobrowolnego zatrudnienia ponad wiek 60 lat w przypadku kobiet i ponad wiek 65 lat w przypadku mężczyzn. Po niej, gdy poprawi się zdrowie, będzie brakowało rąk do pracy. Polacy są bardzo pracowici, dlaczego więc zabraniać im wtedy pracować, nawet w wieku 100 lat? Byle jednak dobrowolnie.
Panie Marszałku! Panie i Panowie Senatorowie! Chyba nikt z nas tutaj zasiadających w Senacie – może z bardzo niewielkimi wyjątkami – nie przejdzie obojętnie wobec słów wypowiedzianych przez Jana Pawła II. Każdy z nas odnosi się do niego z szacunkiem i uznaje prawdy, które głosił. Do sprawujących władzę Jan Paweł II skierował jednoznaczne zdanie, które ma wskazać nam, jak się zachować w chwilach szczególnych: w konflikcie między władzą a ludem rację ma zawsze lud. W tej proponowanej ustawie rozdźwięk między ludem a władzą jest zaś wyjątkowo duży.
My, senatorowie, o wiele bardziej niż posłowie mamy szczególną powinność, obowiązek moralny stanąć po stronie ludu, po stronie społeczeństwa, ponieważ zostaliśmy wybrani w wyborach bezpośrednich w okręgach jednomandatowych. Ten mandat, właśnie w taki sposób otrzymany, szczególnie nas do tego zobowiązuje. Będąc senatorem wybranym w największym okręgu w Polsce – 650 tysięcy mieszkańców reprezentujących powiaty myślenicki, chrzanowski, oświęcimski, wadowicki i suski – zgodnie z wolą znamienitej większości jego mieszkańców będę głosował za odrzuceniem tej ustawy. Dziękuję bardzo.